Z tych wrażeń rozbolał mnie brzuszek. I to dość poważnie. Nie mogłem nic jeść i pić. Zmartwiona Pani zabrała mnie do naszej przychodni przy ul. Promenady 4. Tam bardzo miła Pani doktor zrobiła kilka dość niemiłych rzeczy: najpierw zmierzyła mi temperaturę ( tak, niestety, TAM!). Potem dostałem kroplówkę. A następnie 3 strzały (zastrzyki) w tyłeczek. Och, jaki byłem nieszczęśliwy! Ale bardzo krótko. Okazało się, ze te wszystkie zabiegi (no moze nie mierzenie temperatury) spowodowały, że siły wróciły. Dziś wieczorem zjadlem pierwszy posiłek po 24 godzinach. I brzuch nie protestował! W końcu, dzięki małej pomocy pań z przychodni, znowu jesteśmy zgraną parą - ja i mój brzuch!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz