W sobotę 10. listopada dołączył do nas nowy domownik. Nie byle jaki - z Księstwa Cieszyńskiego!
Pojawienie się tego małego
brzdąca było poprzedzone prośbami naszego 10-latka A. , a wlasciwie
błaganiami. Wcześniej jego brat ,obecnie 17letni B., też marzył o
psie. To właśnie B jako pierwszy przygotował petycję do rodziny i
znajomych, aby pomogli mu w przekonaniu rodziców, aby mieć psa.
Niestety rodzice byli nieugięci, mimo, ze B zebrał pod swoją petycją
ponad 10 podpisów i zadeklarował wywiązywanie się ze wszystkich
obowiązków. Ponad 10 osób mu uwierzyło - super! Niestety rodzice
okazali się ludźmi małej wiary, bo pies w domu się nie pojawił. Pojawił
się za to braciszek A. Ale, umówmy się, braciszek nie dorasta do pięt
pieskowi!Tę samą taktykę zastosował A, jak tylko podrósł i osiągnął zdolność racjonalnego przekonywania dorosłych (racjonalnego, czyli bez uzycia pięknych oczu!).
Ponieważ pies ze względu na ostry sprzeciw Taty nie wchodził w rachubę, zaczął myśleć o kocie. Znalazł odpowiednią dla rodziny rasę Ragdoll i napisał petycję. Zebrał ponad 15 podpisów, bo sprytnie ją zabrał na imprezę towarzyską. Czy przekonywał racjonalnie czy raczej wykorzystywał minę kota ze Shreka - trudno powiedzieć, ale podpisy zebrał. Tata, chyba w przyplywie słabości, a może zmęczony nękaniem rzekł: " A róbcie co chcecie!". Oczywiście był przekonany, że zrozumiemy tę odpowiedź jako zdecydowany sprzeciw. Niestety sztuka komunikacji jest trudną dziedziną - zrozumieliśmy to jako przyzwolenie.
Mama zaczęła szukac hodowli bostonków, bo ta rasa spełniała nasze oczekiwania - towarzyski, inteligentny, uroczy i mały. Własciwie Mama kompletnie zwariowała na tym punkcie. Wyslala maila do 23 hodowli i z większości dostała odpowiedzi - sympatyczne pozdrowienia od ludzi zakochanych w tej rasie. Jeden z hodowców polecił hodowlę w Cieszynie, gdzie znajdował się nasz maluch.
I teraz historia dostała przyspieszenia niczym cząsteczki w zderzaczu hadronów. Aby skrócic opowieść do maksimum - 10.11.2012 o godz 11:00 przyjechała pani Kasia z mężem oraz z księciem cieszyńskim.
I tak oto staliśmy się pięcioosobową rodziną: mama, tata, A, B i Nero...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz