poniedziałek, 19 listopada 2012

Pierwsza troska, czyli jak nie dać się zrobic w konia przez szczeniaka

Czy znacie psa, który na okrzyk "idziemy na spacer" zamyka oczy i udaje, że głęboko śpi na swoim posłaniu?  Nie?  Ja też takiego psa nie spotkałam.  Do tej pory. Otóż Nero nie czerpie przyjemności z wyjścia na spacer.  Sen z powiek spędza mi pytanie - dlaczego? Czy to kwestia nowego otoczenia, a może mu zimno, a jeszcze: czy wybrac szelki czy jednak pozostawić obrożę? Pytania się mnożą, zatem zabraliśmy się do poszukiwania odpowiedzi:
1. wsparcie "naukowe": wszelkie porady na stronach internetowych mówią: bądź cierpliwy, szczeniak musi przyzwyczaić się do nowej sytuacji, nagradzaj go, mów dobre słowa i nie ustępuj - wychodź na spacer w ustalonych porach.
2. wsparcie posiadacza zwierząt , pracownika sklepu zoologicznego: bądź cierpliwy, szczeniak musi przyzwyczaić się do nowej sytuacji, nagradzaj go, mów dobre słowa i nie ustępuj - wychodź na spacer w ustalonych porach.
Hmm, wersje się pokrywają , a my ćwiczymy cierpliwość. Każde wyjście nagradzane jest psim cukierkiem, kazde podjęcie drogi na nowo - znowu cukierek.  Ale czy przypadkiem nasz szczeniak nie robi nas w konia? Być może ten mały cwaniaczek tak lubi psie smakołyki, że wymyslił sobie, że to jedyny sposób, aby je otrzymać?  Zatrzymuje się zdecydowanie i postanawia nie iść dalej.  Wtedy kucam , mizdrzę się do niego, ostatecznie wołam "do mnie" , co dla Nero oznacza pyszny smak cuksa w pyszczku.  Im więcej upartych postojów - tym więcej mojego zachwalania mądrego pieska i cukiereczków... Nie, chyba nie może być aż tak przebiegły... :-))



1 komentarz: