wtorek, 27 listopada 2012

Wcale nie jestem chory, czyli wizyta u doktora

Znowu jazda samochodem (lubię), znowu spacerek ( staram się polubić) i wizyta w gabinecie o dziwnych zapachach ( nie jestem przekonany czy lubię). Jesteśmy u doktora, który, żeby mnie zbadać, musiał postawić mnie na wysokim metalowym stole. Zaglądanie w zęby i sprawdzanie jajeczek to nie jest szczyt kultury osobistej, zwlaszcza przy pierwszym poznaniu. Dobrze, że przynajmniej mój pan się ucieszył i mówił "dobry pies". Ja też wymruczałem "dobry pan", ale jakoś nikt nie podskakiwał z radości.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz