Zrobiło się zimno. Bardzo zimno! Pani nie ma litości i każe mi wychodzić na dwór. Jak tylko słyszę brzęk smyczy, to szybko wbiegam na posłanie, zamykam oczy i... śpię. Pani jednak nie ma litości. Ubiera mnie w nowy kubraczek (niezły, męski, ortalion plus polarek z paskiem odblaskowym) i każe wyjść się przewietrzyć. Od tych spacerów dostałem kataru. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło i dzięki temu nie poszliśmy na lekcję w sobotę. Ten katar to całkiem dobra metoda, żeby cieszyć się ciepełkirm posłania. Niech inni sobie ćwiczą "równaj", "zostań" i takie tam. Ja w tym czasie sobie pośpię!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz